NIECO O PAMIĘTNIKACH I PAMIĘTNIKARZACH
Wiadomość o konkursie na pamiętnik chłopa docierała na wieś rozmaitemi drogami.
Przedewszystkiem poprzez prasę. Organ Stronnictwa Ludowego „Zielony
Sztandar” wymieniany jest najczęściej. Po nim idą „Gazeta Grudziądzka”, „Wyzwolenie”, „Gospodarz
Polski”, „Gazeta Chłopska” i „Chłopska Prawda”, rzadziej pisma rolnicze
i spółdzielcze: „Przewodnik Gospodarski”,
„Społem” i t. p. Kilku wspomina, że dowiedzieli się o konkursie z „Gazety Świątecznej”. Dwuch powzięło wiadomość z tygodnika „Pion”, jeden wyczytał ją w „Głosie Nauczycielskim”, w jednym wypadku
podano tygodnik „Kobieta Współczesna”.
Do pamiętnikarzy młodych, skupionych w organizacjach młodzieżowych, wiadomość dochodziła przez organy związków: „Wici” są wymieniane bardzo często, rzadziej „Siew”, „Młoda Wieś”, „Strzelec”, „Gazeta Strażacka” bardzo rzadko.
Wielu pamiętnikarzy dowiadywało się o konkursie drogą pośrednią, a więc od sąsiadów, kolegów, nauczycieli, zaś młodzież na zebraniach swoich organizacyj. Na
tych zebraniach omawiano nawet szczegółowiej sprawę pamiętników. Wynikały z tego powodu nawet starcia. Pisano
zwierzenia najczęściej w tajemnicy i tej tajemnicy
zazdrośnie strzeżono. Jedna z pamiętnikarek, członkini koła Młodzieży Wiejskiej, pisze: „po chwili namysłu odzywam się do kolegów — ja spróbuję tego szczęścia, może mi się uda, a jeden z kolegów powiada —
gdzie tam babom zabierać się do pisania pamiętnika, dużo baby zastanawiają się nad życiem, umią tylko przy kuchni rządzić i nic więcej! Aha! pomyślałam, przez ciebie ptaszku przemawia
zazdrość i chytrość, bo jestem pewna, że zaczniesz pisać, bo nie nadarmo tak oczy wytrzeszczasz
i ucho nastawiasz do mówiącego kolegi, więc boisz się żebym nie napisała od ciebie lepiej. Gdy on powiedział, że baby nic nie wiedzą, tem ja większych chęci nabrałam, by postarać się że i „baby” coś umią. Między nim a mną był zawsze wyścig, a teraz mam być za jego plecami — nie! — na to nie
pozwoli moja ambicja!”
Myśl pisania pamiętnika dojrzewała niekiedy zwolna, może w toku wymiany zdań. Tu i owdzie spotykamy wzmianki, świadczące o takiej
ewolucji, gdy chodzi o zrozumienie istoty konkursu. Stąd także płyną częste dopiski, uzupełnienia, bądź załączane odrazu do pamiętnika, bądź przesyłane później. Wogóle łatwo odróżnić pamiętniki pisane przez tych, którzy o
konkursie dowiedzieli się przypadkowo, od bliższych czy dalszych znajomych, od pamiętników, powstających pod bezpośredniem wrażeniem tekstu odezwy. Wiadomość z drugiej ręki wysuwała na miejsce poczesne sprawę nagród i ich
wysokość, stąd u takich pamiętnikarzy niezrozumienie intencji i społecznego znaczenia pamiętnika, a szukanie doraźnej, osobistej korzyści przez podjęcie trudu pisania zwierzeń — o jednej jakiejś zgryzocie rodzinnej, o zadłużeniu, położeniu bez wyjścia, na jednej, dwu stroniczkach
papieru listowego.
Rękopisy nadchodziły w ciągu paru miesięcy, częstokroć z daleka — z Wołynia i Wileńszczyzny, ze wsi „zabitych deskami od świata”, z kolonij powstałych na skutek akcji osadniczej, gdzieś z głuchych lasów, oddalonych o kilkanaście i więcej kilometrów od urzędu czy agencji pocztowej. Gazety są tam rzadkością, sołtys do wsi przynosi pocztę raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie. Stąd zrozumiałe opóźnienia w nadsyłaniu rękopisów. Ktoś podaje np. jako przyczynę opóźnienia, że numer gazety z października wpadł do jego rąk dopiero przy końcu listopada (...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz